Pobierając gry i aplikacje z niepewnych źródeł, powinniśmy liczyć się z tym, że wiele z nich spróbuje w różny sposób zainfekować nasze urządzenie. Nie przeszkadza to jednak potężnej rzeszy osób wchodzić na ścieżkę bezprawia, by tylko uniknąć zapłacenia kilkudziesięciu złotych za grę.
2021 rok, a ludzie dalej „piracą” gry
Kiedyś „piracenie” gier było dość powszechnym i często widywanym zjawiskiem. W dzisiejszych czasach nie powinno ono jednak występować, gdyż gracze mają naprawdę wiele okazji, by w zupełności za darmo z pewnych źródeł zdobywać topowe produkcje. Największe sklepy z grami regularnie rozdają część swojego asortymentu w stu procentach za darmo, a promocje na wyprzedażach sięgają nawet 90%. Jedyną rzeczą, jakiej teraz potrzeba do zbudowania pokaźnej biblioteki jest cierpliwość.
Nie od dziś jednak wiadomo, że ludzie kupują rzeczy pod wpływem impulsu. Stąd też, gdy mocno zapragniemy jakiejś gry, totalnie nie widzi nam się czekanie na jej promocje nieznaną ilość czasu. Wtedy w ruch wchodzą nie do końca legalne strony, które niedawno postanowiły… okraść oszustów.
Wy ich, to my was
Ironię czuć tutaj na kilometr. Gracze postanowili okraść twórców gier z pieniędzy, pobierając ich produkcje z nielegalnych stron, a tytuły miały w sobie oprogramowanie do kopania kryptowalut, które wykorzystywało komputer graczy i produkowało kryptowaluty autorowi skryptu. Można zatem powiedzieć, że wszystkie strony wzajemnie się okradały. O całym procederze ostrzega sam Avast, który informuje, że tego typu działania są dość powszechne i należy na nie uważać.
Malware do kopania kryptowalut nazwano Crackonosh i było ono najczęściej dołączane do takich produkcji jak Grand Theft Auto V, The Sims 4 oraz NBA 2k19. Mowa zatem o najczęściej „piraconych” grach na świecie, przez co oprogramowanie mogło dostać się na dziesiątki, jak nie setki tysięcy urządzeń. Co ciekawe sam proceder nie jest nowy. Do pierwszych zakażeń miało dojść już w czerwcu 2018 roku! Malware działało zatem niepostrzeżenie przez trzy lata.
Warto również dodać, że tego typu wirus nie jest w stu procentach niewidoczny, a użytkownicy mogli poczuć jego działanie praktycznie od razu po pobraniu zainfekowanej gry. W jaki sposób? Koparka wykorzystuje moc naszych podzespołów (głównie karty graficznej), co przekłada się na ogólną niższą wydajność naszego komputera. Ekrany ładowania wczytują się wolniej, mamy duże spadki klatek na sekundę, renderowanie filmów trwa znacznie dłużej i można takich przykładów wymieniać w nieskończoność. Wiele osób zapewne to wychwyciło, lecz próby ustalenia przyczyny na własną rękę bez specjalistycznej wiedzy, nie mogły się udać.
Czasem warto wydać kilkadziesiąt złotych
Podsumowując – nie warto pobierać gier i programów z niepewnych portali. Narażamy w ten sposób nasz komputer na wdarcie się wirusa, który może nie tylko kopać kryptowaluty, lecz także zbierać nasze loginy, hasła lub inne ważne informacje. Jeśli naprawdę mocno chcemy kupić jakąś grę, to warto poczekać na promocje i zrobić to przez oficjalną stronę wydawcy, bądź inne zaufane sklepy. W ten sposób będziemy mogli cieszyć się z gry, a nasz komputer będzie cieszył się nienagannym działaniem. Co jednak, jeśli nie mamy zamiaru przestać „piracić” gier?
W tej sytuacji pozostaje nam zaopatrzenie się w dobry program antywirusowy, który wyłapie te słabiej ukryte wirusy. Musimy również regularnie przeglądać nasze dyski w poszukiwaniu programów, których nigdy nie pobieraliśmy. Warto pamiętać, że są one często nazwane w mylący sposób i schowane w katalogu systemowym, tak by jak najbardziej nas zmylić. W celu odróżnienia podstawowych plików naszego systemu od wirusów możemy posłużyć się chociażby przeglądarką internetową.